-Nie znam cię.-burknąłem lekko obrażony,ale ruszyłem.
-Mogę ci powiedzieć...że jestem...dowiesz się później.-westchnęła.
-No dobrze,ale oczekuję wtedy dość dużych wyjaśnień.
Wadera podskoczyła,jakby zobaczyła coś strasznego.
-Co się?...
-Tędy!-zawołała rozpaczliwie cwałując przez pole.
Zacząłem tracić oddech,ale biegłem za nią.
Wtedy ona się zatrzymała.Prawie na nią wpadłem,na szczęście wbiłem przedwcześnie pazury w podłoże.
Zwróciłem wzrok na jej pysk.Malował się na nim strach.
-Hej?-szepnąłem lekko przerażony.
Odwróciłem głowę w stronę rzeczy,lub miejsca,na którą patrzyła.
Nie.
Nie,to nie prawda.
Wszystko widziałem jakby za mgłą.Słyszałem jej aksamitny głos.
-Ametyst?Ametyst,obudź się!
Wadera w morzu krwi.
To nie dzieje się naprawdę.
Błagam,nie chcę,by się działo.
<Ametyst?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz