Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!

wtorek, 24 grudnia 2013

Od Ametyst do Dominici

Leciałam na oślep. Nic nie widziałam, nic nie słyszałam i tylko leciałam naprzód. Wylądowałam koło wejścia do mojej jaskini. W dalekim końcu jaskini leżała Arta, a obok niej Lovis. Podeszłam do smoczycy i westchnęłam ciężko, bardzo, bardzo ciężko. Za dużo tego było, jak na moją jedną, małą wilczą głowę. Zawołałam Artemis, a ona podniosła się i podeszła posłusznie. - Lecimy. - powiedziałam krótko i bez zbędnych wyjaśnień wskoczyłam na grzbiet towarzyszki. - <Ten Lovis jest jakiś dziwny... Ma dwa ogony i jakieś takie postrzępione skrzydła...> - usłyszałam myśli Artemis. Tak, potrafię czytać w myślach, a to wszystko przez Władcę Śmierci. Kazał mi przejąć rządy nad Królestwem Śmierci. Od tamtego czasu mam skrzydła ,które mogą zniknąć lub się pojawić kiedy chcę. Przeprowadzam też dusze zwierząt przez Most Wygnańców, który oddziela świat realny od Krainy Śmierci. Mogę je wezwać w dowolnej chwili gdy będę potrzebowała pomocy. Mam też coś w rodzaju 'pozbawiania' wzroku na jakiś czas. Od mojego wycia trzęsie się ziemia. Jestem Wilczycą Śmierci, i nie taką jak kiedyś. Kiedyś byłam miła i życzliwa ,a teraz jestem jaka jestem i nic tego nie zmieni... - <Ametyst też jest jakaś dziwna, wcześniej wędrowałyśmy same, miała dla mnie więcej czasu, a teraz spędza go tylko z tymi innymi wilkami...> Nie odezwałam się, ani nie zganiłam za to Arty. Dlaczego? Ponieważ nikt nie wie, iż posiadam takie moce. Artemis leciała lekko i powoli. W pewnym momencie zobaczyłam w dole Domi. - Arta lądujemy. - smoczyca kiwnęła głową i wylądowała. Podeszłam bez słowa powitania do Domi. Stałam i patrzyłam na nią. Była jakaś dziwna, stała z wzrokiem utkwionym w jednym miejscu i mówiła coś bezgłośnie. - Dominica? - zapytałam i popatrzyłam na nią podejrzliwie. - To TY... TY... Ametyst... Księżyc... coś strasznego... Pomóż mi! - popatrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby była obłąkana. Otwarłam szeroko oczy. - Co ci jest? - spytałam przerażona.  - Księżyc jest w pełni... ratuj... - szepnęła jakimś ochrypłym głosem i zemdlała. 
Domi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz