Zauważyłam że wadera wychodzi, a po chwili zaczęła biec.
-Pico?
-Tak?
-Zajmij się wszystkim, muszę wyjść...
Biegłam za waderą, ale ona wzbiła się w powietrze.
-Czekaj!!!
Krzyczałam, lecz ona nie słyszała mnie. Mój głos zaczął ucichać, padłam na ziemię. Zauważyłam czarną osłonę na de mną. Zemdlałam.
***
Obudziłam się w jaskini, nie mojej ni czyjej. Była wielka i pusta. Tylko małe promyki słońca wpadały przez szparę. Czułam się dziwnie. Byłam po za granicami watahy.... Wstałam resztkami sił i zawołałam ochrypłym głosem.
-Pico?! Ametyst?! Issabella?!
Jaskini nie miała wyjścia więc podążyłam korytarzem.... W oddali zobaczyłam cień wilka to była....
-Ametyst?
Cień powoli się zbliżał.
-Kim jesteś...!? -Wilk warkną nie przyjaźnie.
Tak, była to Ametyst, ale wyglądała na inną miała długie łapy, była czarniejsza od mroku, mała zawiązane oczy szmatą z pod której lała się krew i do tego była cała we krwi.... Zbliżała się coraz bardziej, a ja coraz więcej się bałam... Nie wiedziałam jeszcze że to moja przyszłość... Zerknęłam na siebie nie byłam w najlepszym stanie:
Zaczęła zbliżać się reszta watahy... Pico, Issabella, Aya, Blood, Rose, Sanei i Gralia. Wszyscy mówili jak roboty...
-Z,A,B,I,Ć......J,Ą.....Z,A,B,I,Ć......J,Ą.....Z,A,B,I,Ć......J,Ą.....
Nagle wyjawił mi się anioł i kazał żebym nie była taka surowa i nie doprowadziła do tego....
-Ale jak mam czas cofnąć?!
-Och, Dominica ja cię przeniosłam do twojej przyszłości, a teraz wrócimy do teraźniejszości, ale obiecaj!
-Tak obiecuje, zabierz mnie z tond! -Powiedziałam ze łzami w oczach...
<Ametyst? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz