Odkąd pokonałam Itachi'ego na świcie zapanował spokój, ale ciągle coś mnie dziwi. Te dwa dni miały coś wspólnego z przepowiednią, ale nie były kompletne. To podsumujmy: Odeszłam z watahy, ale na chwilę by pokonać Itachi'ego. Byłam w niebie, co prawda nie na księżycu, ale blisko. Przez Itachi'ego wróciłam na ziemię. Weszłam na skałę i zawyłam, wilki z krainy padły na kolana mówiąc "Pani"? Lecz to nie przepowiednia, a jeśli tak i Bogowie się mylili? Nieeee, chyba?! Pobiegłam z tym do siostry i jej wszystko opowiedziałam.
-Catina! Catina! Przepowiednia! Się "chyba" spełniła!
-Co? Ale to przecież miało być za 1000 lat nie?
-Tak, ale to podejrzane!
Wytłumaczyłam wszystko siostrze.
-Nieee, coś ty! Tylko ci się tak wydaje, bo przecież to miał być cud, jeśli tobie się spełni to mi też!
-Też racja.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz