-Tak możemy, ale oni są więksi i silniejsi od nas, ale maja jeden minus nie widzą w ciemności. Musimy przetrwać, aż zapadnie noc. -Powiedziałam stanowczo.
-Demony, czy co kol wiek to jest nie widzą w ciemnościach? -Zrobił dziwną minę.
-Nie wszystkie, tylko te akurat.
Yume oparł się o ścianę. Nagle usłyszałam spadające kamienie.
-Yume, znalazłeś skrót! -Ucieszyłam się. On przytakną.
Weszłam, a on za mną. Byliśmy w pod ziemiach watahy.
-Zaraz będzie koniec terenów watahy. -Powiedziałam rozglądając się po nazwijmy ją "jaskinią".
Było słychać echo naszego tupotu. Jaskinia była cała z szafiru:
W podłodze odbijał się sufit i można go pomylić ze stalagmitami i stalaktytami. W pewnym momencie zobaczyłam małe przejście:
-Ciekawe do kąt prowadzi? -Powiedział Yume.
-Nie wiem, ale chodź. -Powiedziałam niepewnie.
Woda w korytarzyku kapała z góry na dół, na moją i jego sierść. Moje łapy się topiły we wodzie. Nagle zobaczyłam światełko.
-Yume patrz... -Nie zdążyłam dokończyć, bo i basior je zauważył.
-Światełko! -Krzykną.
<Yume? Jak pewnie widzisz zmieniłam wygląd, ale nie pisz o nowym tylko o starym, bo nowy jest jak odzyskamy moje serce>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz