Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!

środa, 23 kwietnia 2014

Od Yume'go do Ametyst,czy też Floreen

W głowie mi huczało.Nie mogłem odróżnić prawdy od kłamstwa.Czy Ametyst jest morderczynią?Czy to wszystko dzieje się naprawdę?Jedyne,co pomogło mi wytrwać tą niewiedzę,to krzyk.Bólu,rozpaczy,bezsilności.Mogłem tylko krzyczeć,wyć,płakać.Nie potrafiłem powiedzieć,gdzie jestem,ani KIM jestem.
Kim jesteś?Jesteś nikim.Popaprańcem z pobliskiej wioski,nie masz nic do stracenia.
Czy moje serce bije,czy to tylko złudzenia?Nie potrafię zrozumieć.
Krwawa istoto.Wszystko cię boli,umierasz z bólu.Nie chciałbyś skrócić męki? 
Drzewo,zagajnik,las,puszcza.A w niej domek z gankiem.Będzie dobrze.Na bujanym fotelu siedzi kobieta.Jest uśmiechnięta.Jest spokojna,niczym poranna bryza.Będzie dobrze.
Wystarczy,że głębiej wepchniesz nóż wbity w twą pierś.Umrzesz szybko.
Robi coś na drutach.Jest niebiesko-złote,powiewa na wietrze.Czyj to sweter?Szeleszczą krzaki,staruszka się nie przejmuje.
Nie wolisz szybciej dostać się do swojej cholernej babuni?Wciśnij nóż.
Z krzaków wyłania się młody pies.Kobieta się uśmiecha,zwierzę podbiega.Na stoliku leży ubranie.
-Nie chcesz mleka?-szepce staruszka.Pies kręci przecząco głową i bierze lekko w pysk strój.Wraca do krzaków.Ma ujmujący,złoty kolor sierści z czarnymi i białymi odmianami.Skąd ja pamiętam tego wilka?
To TY debilu.Weź ten nóż do cholery,bo nie chcę się dłużej rozczulać nad twoimi marnymi wspomnieniami!
Zza krzaków wychodzi chłopiec.Krzyczy radośnie i biega wokół kobiety.Prawda a kłamstwo.Sen a jawa.Wspomnienie a wymysł.Co jest czym?
Nie chcesz?Sam to zrobię za ciebie.
Chłopczyk bierze do ręki sweter i zaczyna radośnie ganiać po polanie przed domem.Staruszka woła go.Miał imię,jak sen*...
CZY NAPRAWDĘ JESTEŚ AŻ TAKIM PRZYGŁUPEM?
Dzieciak rzuca się na kobietę przytulając ją mocno.
-Nie umrzesz babciu,prawda?-pyta ze łzami w oczach.Kobieta zamyślona potrząsa głową.
-Wytrzymamy to razem.
Stop filmu.Rozmazana biała plama.Straszy już chłopak siedzi na krześle.Wszędzie widać białe ściany,sufit,podłogę.Sterylnie czysto.Siedzi zmartwiony bawiąc się palcami.Zielone,puste oczy świdrują przestrzeń.Co chwilę przechodzi obok niego a to kobieta w szlafroku,a to starszy pan na wózku,młoda kobieta ubrana w czysto-biały uniform i zawieszonym stetoskopem.Nikt obok niego nie siedzi,jest samotny,chociaż w okół gwarno,głośno,pełno ludzi.Nagle zza przeciwległych drzwi wyłania się biała postać.Mężczyzna w średnim wieku poprawia okulary spadające na nos.Chłopak,podnosi się z oczami świecącymi nadzieją.Mężczyzna odchrząkuje,znów poprawia okulary i podnosi do siebie tabliczkę,którą trzyma w rękach.
Tak.Dobrze znasz zakończenie,marny szczurze.
-Obawiam się,że...-wzdycha doktor podchodząc do chłopaka.Ten zaciska pięści i szczękę.
-Nie.-szepcze sucho wbijając paznokcie w nogi,które przestały nerwowo podrygiwać.
-Przykro nam,ale...-zaczyna znów mężczyzna,ale chłopak nie słucha.Wstaje cicho i zbliża się do wyjścia.Nie słyszy pokrzykiwań człowieka za nim,rozpaczliwie wymachującego kartkami.Garbi się,marszczy brwi.
-Nie.-charczy i wychodzi z rozmachem zatrzaskując szklane drzwi.Znów urwanie filmu.Las,ciemny,cichy las.
Pod drzewem siedzi ten sam nastolatek.Po jego policzkach spływają łzy.Siedzi,trzymając kolana ramionami,gryzie materiał spodni kiwając się w przód i w tył,równomiernie,niczym metronom.
-Nie,nie,nie,nie...-szepce poddając się emocjom.
Właśnie,że tak.Nie ma już jej.nie ma już nic.
Czy tego chciał?Nie.A jednak wybrał życie z człowiekiem,kosztem wyrzucenia z watahy.nie wiedział,że tak to się skończy.Chciał dalej widzieć jej uśmiech,czuć zapach pieczonej szarlotki,zakładać za małe,wełniane sweterki robione przez nią na drutach.
-PO CHOLERĘ MI JĄ ODEBRAŁEŚ!-krzyczy w dal,wylewając jeszcze więcej łez.Ptaki z pobliskich drzew odlatują,dodając krzykowi basso trzepotu skrzydeł.Chłopak wstaje,furia rośnie.
Tak,tak.Furia jest dobra.Złość i nienawiść.
-JESTEŚ SZCZĘŚLIWY?!-walczy z emocjami rozpaczliwie.Opada wyczerpany na ziemię,zwijając się w kłębek.Powoli z jasnej czupryny zaczynają się wysuwać uszy.Po chwili nie ma już nigdzie człowieka,tylko wilk wtulony w drapiący pień drzewa.I wtedy postanowił.Nie będzie już nigdy miał do czynienia z ludźmi,nigdy już nie będzie człowiekiem.
Ach,to tak?Czyli nie jesteś zwykłym kundlem?!
Napisy końcowe.Reżyser,aktorzy.Ból w sercu.Mam jeszcze serce?
Masz,ale zaraz je stracisz!
Czy nie powinienem być radosny?Właśnie skończę życie.Może ją znajdę,gdzieś na górze.
-Nóż,powiadasz?-pytam ochryple nie otwierając oczu.
Tak!Tak!Wbij mocniej!
Najpierw otworzę oczy.Sprawia mi to ogromny ból,ale podnoszę powieki.Widzę szarpaninę,leżącą waderę,wokoło inne wilki.Patrzę się na dół.Narzędzie wbite prosto w pierś,zostało tylko kilka centymetrów,by całe ostrze się zagłębiło.Wokół mnie posłanie krwi,zaraz potem stół z trawy.Uśmiecham się.Nie muszę czuć więcej bólu.Koniec ze wszystkim.Próbuję podnieść łapę,kilka połamanych kości próbuje mnie powstrzymać,ale ciągnę w górę.Dotykam trzonu noża.Wpycham go lekko mocniej.Czy ja właśnie umieram?Czy umieranie jest miłe?Biorę jeden palec,dotykam opuszkiem drewnianej rączki.Jest ciepła od nadmiaru świeżej krwi.Śmieje się ochryple,na ile stać moje poszarpane struny głosowe.Kładę nacisk na nóż.Wbity do końca.Wcale nie czuję się lepiej,czy gorzej.Wtedy coś sobie przypominam.Floreen!Nie mogę jej opuścić!Mroczki zasłaniają mi oczy,opadam w ciemność,ruchome piaski,topiące mnie bagno.Jestem obezwładniony,nie potrafię nic zrobić.
-Floreen!Nie umrę bez ciebie!-krztuszę się zatapiając w ciemności.Kocham,kocham,kocham!Opadam lekko na miękkie dno,wszędzie jest ciemno.Czy to jest Raj?Nagle ktoś mną potrząsa.Chcę mu kazać przestać,odsunąć się,zostawić mnie w spokoju.Jeżeli nie mogę wrócić do Floreen,niech dadzą mi umrzeć w spokoju.
Dajcie mi umrzeć w spokoju.
<Ametyst?Flo? Fajnie by było,gdyby okazało się,że żyję xd>
_________________________________________________________________________________
*Yume z j.japońskiego oznacza w dosłowności "sen".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz