Fioletowy wilk obok mnie westchnął.
-I jeszcze inne,przeróżne rzeczy.-przewrócił się na bok.
-Jak..jak oni mogą?-warknąłem próbując przesunąć się do Flo, ale kraty zasłaniały moją ukochaną.Ludzie z szyderczym śmiechem wyszli zamykając drzwi.
-To nie będzie miłe.-szepnęła stara wadera na przeciwko nas,nad Elise.Miała wiele ran i zadrapań,jedno uch było prawie urwane,w wielu miejscach nie było sierści.
-To oni?-jęknęła przerażona Flo.Staruszka przytaknęła.Po chwili zaśmiała się ochryple.
-Nie wiedziałam,że dożyje tak marnego końca!
Nagle drzwi znów zaskrzypiały.Zacząłem warczeć i najeżać sierść.Nigdy nie ruszą mojej Riven!
-Cicho kundlu!-syknął jeden,rudy w okularach uderzając mnie w pysk.Siła pchnięcia rzuciła mnie na tylną ścianę.Na szczęście odsunęli się od nas.Zaczęli podchodzić do Elise.Szydzili z niej,kopali klatkę,co stworzyło zamęt,gdyż inne boksy wokół niej zaczęły się trząść.Wysoki mężczyzna,koło 40-stki uciszył wszystkich.
-Przecież wiecie,że to nie są zwykłe psy i wszystko rozumieją!-Odwrócił się w naszą stronę i wtedy zobaczyłem,że na twarzy ma szramę,przechodzącą od czoła do ramienia.Prawdopodobnie podrapał go wilk,gdyż było widać ślady po czterech pazurach.Dziewczyna z paskami na policzkach zaśmiała się.
-Oj,Yutaka,ty naprawdę wierzysz w te wszystkie bajki?-Błysnęła długimi pazurami.Było w niej coś kociego.Zwróciła się do siwej wadery i zobaczyłem,że z jej pleców wyrasta smukły,wiśniowy ogon.Z klatki obok mnie wydobył się cichy pomruk.
-Wyniki modyfikacji.Zbyt bardzo chciała upodobnić się do kota.
Faktycznie,jej fryzura ułożona była w dwa szpice podobne do uszu,kolor był identyczny,jak ten ogona.
-Są debilami.-westchnął niski,ale kobiecy głos z nade mnie.Kocica podeszła łagodnie do siwej wadery.Wsunęła cicho rękę pomiędzy kraty.Dotknęła małej kępki jej sierści przy gardle.Zaczęła przesuwać łagodnie palcami.Nagle ścisnęła je i wilk wydał gardłowy jęk.Wbiła mocniej pazury,staruszka zaczęła tracić powietrze.Popatrzyłem się przerażony na Riven.Siedziała w osłupieniu,ja tarzałem się w klatce,warcząc.
-Przestań!-ryknąłem.Słyszałem ciche pocharkiwanie starego wilka,traciła siły na łapanie oddechu.
-Anakei,przestań!-syknął długowłosy mężczyzna,w podobnym wieku,jak ten rudzielec.Dziewczyna zignorowała go i zacisnęła palce jeszcze mocniej.
-Anakei!-warknął Yutaka.
Po chwili kobieta wyjęła upstrzoną czerwonymi kropkami rękę i wadera opadła na ziemię.
-Nie lekceważ siły kota!-syknęła w stronę nieruszającego się ciała.Długowłosy chłopak złapał ją za rękę i razem wyszli.Po chwili ruszył za nimi rudzielec,a potem ten stary.Nastała cisza.Kompletnie nie wiedziałem,co zrobić!Nagle coś sobie przypomniałem.
-Riven!-wykrzyknąłem próbując ją dotknąć.
-Co się stało?-odwróciła się.Wyglądała na zmartwioną,po długim poszukiwaniu serca była i zmęczona.
-Pomyślałem,że skoro...-zaciąłem się.Czy ja dobrze pamiętam?-Skoro potrafisz zmienić się w człowieka,to możesz uciec!
-Masz rację!-wykrzyknęła.Od razu zrobiło mi się ciepło na sercu,że uśmiech gości na jej twarzy.Po chwili jednak znikł.
-A...co z tobą i...wszystkimi?-jęknęła wykonując gest otaczający wszystkie klatki.Nagle wszystkie wilki zaczęły energicznie tupotać nogami.
-O co chodzi?-spytałem zdezorientowany w powietrze.Wszystkie oczy zwróciły się na fioletowoczarnego basiora w klatce obok mnie.
-Jedyny nie straciłem przytomności,gdy mnie przewozili.-jęknął i wstał.-Klucze wiszą po lewej,nad klamką.
W moim sercu zaczęła gościć nadzieja.
-Jeżeli uda ci się wymknąć jako człowiek,będziesz mogła ukraść klucze,użyć mocy,aby obezwładnić wszystkich i otworzyć klatki!-powiedziałem uradowany.
Wszyscy patrzyli się na Riven,powietrze gęstniało od emocji.
<Flo?I jak,uratujesz nas? :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz